Muszę przyznać, że w tym roku nie przygotowałam się na
nadejście wiosny :-( Zaskoczyła mnie o jeden dzień wcześniej. Myślałam, że
wszystkiemu winny 29ty lutego, ale jak zaczęłam zgłębiać temat to wyszło, że nie
do końca…
Otóż jak się okazuje początek astronomicznej wiosny cofnął
nam się ostatnio do 20go marca. A w połowie wieku to nawet może i 19go wypaść. I
winowajcą w tym przypadku jest precesja osi ziemskiej. To tak, jak w takiej zabawce
dla dzieci – bączku, który wirując przechyla się na boki. Tak samo wiruje oś
ziemska, aczkolwiek w baaaaaaaardzo zwoooooooolnionym teeeeeeeeempie i jeden obrót
zajmuje jej jakieś 26 000 lat. A razem z tym obrotem wędruje sobie punkt
Barana, który to oznacza punkt równonocy wiosennej, czyli początek tej pięknej
pory roku. Następny raz, kiedy pierwszy dzień wiosny przypadnie 21go marca to rok
2102 (tak przynajmniej zeznaje Wikipedia). Ile to ja lat będę miała? Hmm… 124!!!
Czy ta cała precesja, do spółki z Baranem zdają sobie sprawę,
jakie zamieszanie wprowadzają?! Czy pomyśleli chociaż przez chwilę, że przez ich harce moje tradycyjne powitanie wiosny wagarami i kawą w kawiarnianym ogródku, nie doszło do skutku?!!
Może jednak za punkt odniesienia wezmę
kalendarzowe pory roku. W związku z tym od dziś na moim blogu wiosenna aura :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz