A więc z rozgrzewaniem na nartach to różnie bywa. Jak
zawiedzie podgrzewana kanapa, to trzeba znaleźć inne metody. Nie wiem, czy jest
sens się nad wszystkimi rozwodzić, gdyż zapewne znawcy tematu od razu
przeszliby do tego najpopularniejszego. Co też skrupulatnie czyniliśmy wieczorami.
Niestety, jak się później okazało, miało to pewne interesujące konsekwencje.
Otóż wspomniana już wcześniej kanapa oprócz niesławnych atrybutów
termicznych cechowała się dość dużym rozmiarem i zabierała 6 osób za jednym
podejściem. I tak sunąc kilka metrów nad ziemią w towarzystwie nieznanych nam
narciarzy, syn koleżanki zadał kluczowe pytanie: czy dzisiaj też będzie dzień
wódki? Pomijam aspekt wizerunkowy, jaki nam załatwił tym jednym zdaniem.
Zastanawiające było to, czemu go to tak interesuje. Bo jaką dziecko może mieć
przyjemność z tego, że rodzice ‘piją wódkę’. I tu okazało się, że jednak może.
Dla niego oznaczało to chipsy paprykowe :-) I tak ‘jedzenie chipsów’
zyskało nowy wymiar znaczeniowy.
Dla porządku, żeby nie zostać posądzonym o propagowanie nadużywania
alkoholu, piliśmy krupnik, a to przecież nie wódka;-) i to w bardzo rozsądnych
ilościach. A chipsy były bez tłuszczu. Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz