
Moją
firmę odwiedził dzisiaj kontrahent z Indii, którego firma zajmuje
organizowaniem wakacji dla klientów z bardzo zasobnym portfelem, oraz konferencji
i wyjazdów motywacyjnych dla innych firm, również z bardzo zasobnym portfelem. Podkreślam
to celowo, gdyż ma to znaczenie dla dalszego ciągu niniejszego wywodu. Otóż nasz
gość opowiedział nam taką oto historyjkę.
Pewnego
razu jego firma zajmowała się grupą ok. 100 osób narodowości, której nie
zdradzę (w obawie o posądzenie o uprzedzenia), i które to 100 osób
uczestniczyło w pewnej konferencji. Oczywiście sama konferencja to jedno, ale
był też czas na przyjemności i odkrywanie lokalnych atrakcji. Przy wyjściu z
jednej z nich stał stragan z orzechami kokosowymi, z których można było się
napić wody kokosowej przez wydrążony otwór. Cena kokosa ok. 20 rupii –
równowartość naszej 1 złotówki. Cztery uczestniczki wycieczki postanowiły skosztować
tego egzotycznego napoju, ale nauczone, być może zwyczajem arabskim, postanowiły negocjować
cenę. Stwierdziły, że zapłacą co najwyżej 10 rupii. Ponieważ negocjacje się
przedłużały, ku rozpaczy sprzedawczyni kokosów, mój znajomy zaproponował,
żeby wzięła ile jej 4 delikwentki dają, a on dopłaci resztę. I tak wszyscy byli
szczęśliwi. Klientki, że wytargowały 50 groszy, sprzedawczyni, że dostała całą
kwotę, mój znajomy, że może ruszyć w dalszą drogę. Panie wróciły do autokarów i
okazało się, że ich okazyjny zakup wzbudził sensację, podziw i nagłe pragnienie
u pozostałych 96 osób i wszyscy ruszyli po zakup kokosów po 10 rupii :-) Pal go licho te kolejne 960 rupii,
które trzeba było wyłożyć, ale na tym straganie tyle orzechów nie mieli.
Następny dostępny - jakieś 700 metrów
dalej. Na szczęście taktyka finansowa zastosowana przy pierwszym, sprawdziła
się przy kolejnym i mógłby to być już koniec tej historii, ale nieopatrznie
przewodniczka grupy poprosiła o przecięcie jej kokosa na pół, żeby móc
skosztować miąższu ze środka. Oczywiście 100 osób to zauważyło i 100 osób też chciało :-)
Niestety
kolejnego punktu programu nie udało się zrealizować ze względu na zbyt późne
przybycie na miejsce i niewystarczająco długie godziny otwarcia obiektu :-(
Kapitalna historia:) Ubawiło mnie także to, że nie podajesz narodowości grupy. Mam tak samo, kiedy piszę o jakimś artyście wspomnianej narodowości, na wszelki wypadek pomijam ten punkt.
OdpowiedzUsuń