
Ostatnimi czasy poruszam się po Centrum w godzinach szczytu.
I jak tak sobie patrzę na zakorkowane ulice, to przypomina mi się barcelońska
dzielnica L’Eixample. Bynajmniej nie dlatego, że jest tak samo zapchana. Wręcz
przeciwnie. Nie zauważyłam tam objawów komunikacyjnego szczytu. Pewnie dlatego,
że pokrywa ją regularna kratka ulic, szerokich na kilka pasów, a ruch odbywa
się jednokierunkowo i naprzemiennie, dzięki czemu nie ma problemów z pasami do
skrętu w prawo i w lewo.


Niby nic prostszego – wytyczyć szerokie ulice i problem z
głowy. Tylko, że w tym przypadku niesamowite jest to, że te ulice zostały
wytyczone w zasadzie zanim w ogóle powstały samochody.
W połowie XIX w. hiszpański architekt Ildefons Cerdá
stworzył plan zagospodarowania terenów poza murami ówczesnej Barcelony. I można
powiedzieć, że przewidział współczesny ruch uliczny – trudna sztuka, która nie
udaje się naszym ekipom rządząco – decyzyjnym nawet z kilkuletnim
wyprzedzeniem.
A sama dzielnica jest jak skansen architektury przełomu XIX
i XX wieku z dominującym stylem modernistycznym. Spacerując przez kolejne
skrzyżowania, trzeba uważać pod nogi, gdyż zagapić się na przepiękne fasady
kamienic nie jest wcale trudno. W L’Eixample znajdziemy również fantastyczne
dzieła Gaudiego, ale o tym przy innej okazji…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz