niedziela, 24 czerwca 2012

Gaudi – szaleniec czy geniusz?



Hemos dado el título a un loco o a un genio, el tiempo lo dirá – daliśmy dyplom szaleńcowi albo geniuszowi, czas pokaże – te słowa wypowiedział Elies Rogent, dyrektor Barcelońskiej Szkoły Architektury po tym, jak przyznał wspomniany dyplom Antonio Gaudiemu.

Czy znajdzie się ktoś, kto odwiedził Barcelonę i nie widział, żadnego z niesamowitych dzieł tego architekta? Czy Barcelona byłaby TĄ Barceloną bez Gaudiego? I czy Gaudi byłby GAUDIM bez swojego wielkiego przyjaciela i mecenasa Euzebiego Guella?

 


Po obejrzeniu Casa Mila, czyli pierwszej na naszej trasie pracy naszego mistrza, Vicky stwierdziła: on musiał mieć niezłego dealera ;-) I faktycznie, prawie 100 lat po śmierci Gaudiego, jego dzieła wciąż budzą emocje, a przede wszystkim każą podziwiać jego niezwykłą wyobraźnię.
I o tym ciąg dalszy nastąpi…
Z jaszczurką z Parku Guell zdjęcie ma KAŻDY ;-)

czwartek, 14 czerwca 2012

Barcelona stadionowo


Euro 2012 co prawda trwa już w najlepsze, ale lepiej późno niż wcale…
Z czego, oprócz dzieł Gaudiego, słynie Barcelona? Ano ze stadionu Camp Nou i grającej na nim drużyny FC Barcelona, szerzej znanej jako Barça. 


Okazuje się, że pod względem liczby turystów, stadion ten plasuje się w czołówce najchętniej odwiedzanych obiektów w mieście. I to w ścisłej czołówce. Niestety nie pamiętam, gdzie to wyczytałam, więc teraz nie mogę sprawdzić, ale jest na 5tym, jeśli nie na 3cim miejscu. Niesamowite osiągnięcie, zważywszy cenę biletu wstępu – 22 euro!!! Drożej niż najdroższe muzeum!!! Aż takimi fankami futbolu nie jesteśmy, więc ograniczyłyśmy się do obejrzenia stadionu z zewnątrz. Żeby uszczęśliwić pozostawionych w domu panów, zaliczyłyśmy sklep z pamiątkami przy stadionie;-)
Przy okazji, stadion olimpijski - tam zajrzałyśmy
nawet do środka, przez bramę ;-)

Zaoszczędzone 22 euro spożytkowałyśmy w dużo bardziej przyjemny sposób :-)



PS. Santiago Bernabeu w Madrycie też obejrzałam tylko na zewnątrz. Czyżby taka nowa, świecka tradycja?



czwartek, 7 czerwca 2012

Cava na Las Ramblas


Na początek krótkie wprowadzanie dla niewtajemniczonych.

Szampan to nazwa wina musującego produkowanego w pewien określony sposób w regionie Szampanii we Francji, i która nazwa to została zastrzeżona ponad 100 lat temu. Nie znaczy to jednak, że poza Szampanią nie znajdziemy wina z bąbelkami. Znajdziemy, i owszem, ale pod inną nazwą. I tak Katalonia słynie z cavy. Sęk tym, że w języku polskim brzmi to dokładnie tak samo jak inny popularny napój.

I tak po tym jak Viki i Cristina dotarły z lotniska do hotelu, wieczorem zabrałam je na Las Ramblas - takie Krakowskie Przedmieście Barcelony. Zapowiedziałam, że aby uczcić ich przyjazd w katalońskim stylu, napijemy się cavy w jednej z kawiarenek na Rambli. Oczywiście odpowiedni wykład na temat owego trunku uczyniłam. Ruszyłyśmy w miasto podziwiając kolejne atrakcje z naszego przewodnika, aż na koniec usiadłyśmy zmęczone przy stoliku. I oto w skrócie dialog jaki miał miejsce:
Ja: to co pijemy, sangrię czy cavę?
Viki: nieeee, na kawę to już trochę za późno
Cristina do Viki: przecież tłumaczyła nam, że cava to taki hiszpański szampan
Viki: ahaaaaa
5 minut później, po krótkiej wymianie zdań, przychodzi kelner.
Ja do Viki i Cristiny: to zamawiamy cavę, tak?
Viki: to weź mi cappuccino.
Ręce mi opadły. A to był dopiero pierwszy dzień… ;-)

  

  PS. Co prawda Las Ramblas zatłoczone są turystami niemal całą dobę, ale nie można odmówić im uroku :-)




wtorek, 5 czerwca 2012

Wizjoner Cerdá


Ostatnimi czasy poruszam się po Centrum w godzinach szczytu. I jak tak sobie patrzę na zakorkowane ulice, to przypomina mi się barcelońska dzielnica L’Eixample. Bynajmniej nie dlatego, że jest tak samo zapchana. Wręcz przeciwnie. Nie zauważyłam tam objawów komunikacyjnego szczytu. Pewnie dlatego, że pokrywa ją regularna kratka ulic, szerokich na kilka pasów, a ruch odbywa się jednokierunkowo i naprzemiennie, dzięki czemu nie ma problemów z pasami do skrętu w prawo i w lewo.

Niby nic prostszego – wytyczyć szerokie ulice i problem z głowy. Tylko, że w tym przypadku niesamowite jest to, że te ulice zostały wytyczone w zasadzie zanim w ogóle powstały samochody.




W połowie XIX w. hiszpański architekt Ildefons Cerdá stworzył plan zagospodarowania terenów poza murami ówczesnej Barcelony. I można powiedzieć, że przewidział współczesny ruch uliczny – trudna sztuka, która nie udaje się naszym ekipom rządząco – decyzyjnym nawet z kilkuletnim wyprzedzeniem.

A sama dzielnica jest jak skansen architektury przełomu XIX i XX wieku z dominującym stylem modernistycznym. Spacerując przez kolejne skrzyżowania, trzeba uważać pod nogi, gdyż zagapić się na przepiękne fasady kamienic nie jest wcale trudno. W L’Eixample znajdziemy również fantastyczne dzieła Gaudiego, ale o tym przy innej okazji…







sobota, 2 czerwca 2012

Barri Gótic, czyli podróż w czasie



Od Barcino zaczęła się historia Barcelony. Rzymska osada z III w p.n.e. stała się zalążkiem dzisiejszego miasta. I to czasem bardzo dosłownie, gdyż wiele dzisiejszych budynków zostało po prostu wbudowanych w starożytne fundamenty. Miejscami można podziwiać ich fragmenty, jakby desperacko próbowały się przedostać na publiczny widok.

 
Obecnie Barri Gótic to jedna z głównych atrakcji Barcelony. Plątanina wąskich uliczek i układanka placów i placyków. 


Tu też znajduje się Carrer d’ Avinyó, uwieczniona w tytule obrazu Picassa. Wielbicielką jego twórczości nie jestem, ale o Pannach z Awinionu słyszałam. Jednak owe panny bardziej kojarzyły mi się z mieszkankami malowniczego miasteczka na południu Francji, niż paniami parającymi się najstarszą profesją świata w ówczesnej Barcelonie:-) Ale jak to się mówi: podróże kształcą ;-)

Dla zainteresowanych pannami Picassa >>> Museum of Modern Art w Nowym Yorku