Na początek krótkie wprowadzanie dla niewtajemniczonych.

Szampan to nazwa wina musującego produkowanego w pewien
określony sposób w regionie Szampanii we Francji, i która nazwa to została
zastrzeżona ponad 100 lat temu. Nie znaczy to jednak, że poza Szampanią nie
znajdziemy wina z bąbelkami. Znajdziemy, i owszem, ale pod inną nazwą. I tak Katalonia słynie z
cavy. Sęk tym, że w języku polskim brzmi to dokładnie tak samo jak inny
popularny napój.
I tak po tym jak Viki i Cristina dotarły z lotniska do hotelu,
wieczorem zabrałam je na Las Ramblas - takie Krakowskie Przedmieście Barcelony.
Zapowiedziałam, że aby uczcić ich przyjazd w katalońskim stylu, napijemy się
cavy w jednej z kawiarenek na Rambli. Oczywiście odpowiedni wykład na temat
owego trunku uczyniłam. Ruszyłyśmy w miasto podziwiając kolejne atrakcje z
naszego przewodnika, aż na koniec usiadłyśmy zmęczone przy stoliku. I oto w
skrócie dialog jaki miał miejsce:
Ja: to co pijemy, sangrię czy cavę?
Viki: nieeee, na kawę to już trochę za późno
Cristina do Viki: przecież tłumaczyła nam, że cava to taki
hiszpański szampan
Viki: ahaaaaa
5 minut później, po krótkiej wymianie zdań, przychodzi
kelner.
Ja do Viki i Cristiny: to zamawiamy cavę, tak?
Viki: to weź mi cappuccino.
Ręce mi opadły. A to był dopiero pierwszy dzień… ;-)
PS. Co prawda Las Ramblas zatłoczone są turystami niemal
całą dobę, ale nie można odmówić im uroku :-)