czwartek, 26 kwietnia 2012

Weekend... tak naprawdę ;-)

 
Czasem kilka niezależnych od siebie zdarzeń niespodziewanie okazuje się mieć wspólny mianownik.
W tym przypadku zaczęło się od lektury tego oto posta: O wyższości poranka nad morningiem i weekendu nad końcem tygodnia
A dziś na hiszpańskim rozmawialiśmy o systemie szkolnictwa i kolega mówił, jak to u niego na wydziale są ludzie, którzy zdania po polsku poprawnie nie potrafią sklecić, a studia jak najbardziej humanistyczne w swoim profilu.
Co mi z kolei przypomniało zebrania w mojej byłej firmie, kiedy to szef, w ciągu półgodzinnego monologu, potrafił powtórzyć ‘tak naprawdę’ nawet 100 razy. I liczba ta nie pełni tutaj funkcji przejaskrawienia czy uogólnienia. Liczyliśmy dla rozrywki. Może sam siebie próbował przekonać, że TAK NAPRAWDĘ wierzy w to, co mówi?

I tak naszła mnie refleksja nad sprawnością w posługiwaniu się językiem ojczystym. Wydawać by się mogło, że skoro wszyscy maturę z polskiego zdali, to o czymś to świadczy, ale chyba są to zbyt daleko idące wnioski. Do tego od jakiegoś czasu mam takie niejasne podejrzenie, że uważając, że średnio inteligenta i co najmniej średnio wykształcona osoba byków językowych i ortograficznych robić nie powinna, lokuję się w bardzo wąskiej i systematycznie kurczącej się grupie społecznej. Bo kto by zwracał  uwagę na takie błahostki, skoro edytor tekstów sprawdza nam błędy, a umiejętność ustnej wypowiedzi zanika wprost proporcjonalnie do rozwoju portali społecznościowych (zwanych przez niektórych ‘social media’ :-) ).

A na zakończenie przykład z tzw. uczelni wyższej podrzucony przez zaprzyjaźnioną studentkę. Czy istnieje w języku polskim odpowiednik angielskiego ‘duration’? Otóż okazuje się, że niestety nie:-( Na owej uczelni oryginał jest w powszechnym użyciu. Tak powszechnym, że powoli ulega spolszczeniu. 'Duration' czy 'duracja' - co gorsze, oceńcie sami.

I z tym to, tak naprawdę, dylematem, zostawiam Was, tak naprawdę, na weekend, który tak naprawdę, ma najdłuższą w historii durację i pomyślcie, tak naprawdę, popijając kawę in the morning, tak naprawdę, czy nie warto podumać, tak naprawdę, nad tym co, tak naprawdę, reprezentujemy, otwierając usta. Tak naprawdę ;-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz