Sobota wieczór i mało ambitny seans pt Miłość na wybiegu.
Zerkałam chyba przez ‘branżową’ ciekawość, gdyż gdzieś w tle przewijała się
Madera. Tak na marginesie, kiepsko pokazana.
Za to mogłam się pośmiać z Tomka Karolaka. I wcale nie
dlatego, że jakoś specjalnie śmieszny był w tym filmie. Po prostu jego rola
idealnie wpisała się w coś, z czym na co dzień miałam do czynienia. Pan, który
wcześniej jajami handlował otworzył sobie nowy biznesik – biuro podróży. Brak
mu ogłady, prostactwo wyziera spod białego garnituru, a ego nie mieści się na
obszernym tarasie hotelowym. Generalnie przerost formy nad treścią. Ale w
filmie forma ta ma twarz znanego aktora, chwilami nawet zabawnego. Jak pominąć
ten kluczowy element, to pozostaje smutna rzeczywistość. Szczególnie jak się zna
inne, niepokazane w filmie detale:-(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz