Generalnie chodzi o pewien eksperyment, ale
skoro mam pisać to może lepiej z sensem niż bez. Opcji jest kilka.
Mogłabym potraktować to jako staromodny pamiętnik w nowoczesnym
wydaniu. W końcu w dzisiejszym świecie bazgranie w zeszycie w kratkę to już
zdecydowanie przeżytek. Jeśli dodać modę na dzielenie się swoim życiem w sieci
to wydawać się to może strzałem w dziesiątkę. Tylko dlaczego mam zamęczać
potencjalnych, niczego nie świadomych, niewinnych czytelników dramatycznymi szczegółami
swojej codziennej egzystencji. Żebym chociaż jeszcze była kontrowersyjną gwiazdą
szołbiznesu, o której związkach, ciążach i wpadkach rozpisują się gazety
pewnego pokroju. A tu nic. Proza zwykłego życia.
Mogłabym skierować się w nurt licznych forów internetowych i
korzystając z anonimowości wylewać swoje żale. W końcu obsmarować osoby publiczne
nie ujawniając swojego nazwiska to teraz takie powszechne. Chociaż w tej
dziedzinie są lepsi ode mnie. Może lepiej skupić się na czymś bardziej
przyziemnym: koledzy z pracy i przełożeni? Kilka niewybrednych komentarzy i
epitetów i satysfakcja gwarantowana.
Mogłabym w końcu napisać coś tak po prostu i postarać się,
żeby to było interesujące. Skoro mam zamiar zmusić rodzinę i znajomych do
czytania tego grafomaństwa.
Ciężki wybór…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz